Znawca polskich dziejów i obyczajowości Jan Bystroń w Dziejach obyczajów w dawnej Polsce wiek XVI-XVIII pisał: „W dzień pierwszego kwietnia zwodzono się na żarty, opowiadano zmyślone wieści, czyhano na naiwnych czy nieuważnych. Zwyczaj ten obcy, gdzieś na Zachodzie powstały i poprzez Niemcy do Polski przeszczepiony, zrazu tylko do miast i szlachty, potem stopniowo w całym kraju rozpowszechniony. Prócz rozmaitych żartów słownych znane były też paczki, niby podarunki, które obdarowany z ciekawością rozwijał, aby wreszcie się przekonać, iż padł ofiarą żartu, tudzież listy, wydawano nawet druczki, kończące się słowami: Jeżelim Cię trochę zawiódł, wybacz mi proszę, że dziś prima aprilis, o tym Ci donoszę”
W XVII wieku zwyczaj ten musiał być zatem powszechny, a dzień 1 kwietnia oznaczał ‚żart’.
Niemniej jednak już w późnym średniowieczu prima aprilis zaczęło być popularne, prawdopodobnie nawiązywało ono do starorzymskich praktyk. Geneza zwyczaju robienia żartów nie jest znana. Grecy wiążą historię tego dnia z mitem o Demeter i Persefonie. Persefona miała być na początku kwietnia, porwana do Hadesu. Matka poszukująca dziewczyny, kierowała się echem głosu córki, ale to ją zwiodło. Podobną hipotezę wysnuli Rzymianie. Uważali, że prima aprilis nawiązuje do Cerialli, obchodzonych początkiem kwietnia. Było to święto na cześć bogini Ceres, która podczas poszukiwań córki została wyprowadzona w pole.
We Francji, przed przyjęciem kalendarza gregoriańskiego, w okolicach 1 kwietnia obchodzono Nowy Rok. Kiedy Grzegorz XIII wprowadził nowy kalendarz, część osób po prostu o nim nie słyszała, lub nie chciała wierzyć w zmianę daty święta i nadal Nowy Rok obchodzili 1 kwietnia. Inni w tym dniu robili im kawały i nazywali „kwietniowymi głupcami”.
W świecie chrześcijańskim uważano, że 1 kwietnia urodził się Judasz Iskariota. Dlatego owa data kojarzyła się z kłamstwem i obłudą.
W Polsce prima aprilis jest obchodzone od XVI wieku. Znany krakowski historyk Ambroży Grabowski już w 1840 roku przepowiadał rychły koniec pamięci wśród ludzi o dniu żartów, ale czy miał rację?